RPO, KRS, I prezes Sądu Najwyższego oraz dwie grupy posłów zaskarżyli do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację ustawy o Trybunale z grudnia 2015 r. Trybunał wyznaczył termin rozprawy w tej sprawie na 8 i 9 marca 2016 r.
Nowelizacja ustawy o TK została przyjęta bardzo szybko – w niecałe 2 tygodnie. To tempo prac doprowadziło do wielu nieprawidłowości – nie zasięgnięto opinii eksperckich, zignorowano zastrzeżenia Biura Legislacyjnego Sejmu, a istotne poprawki przedstawiano na posiedzeniach komisji sejmowej. Zdaniem HFPC wiele poprawek wniesionych na etapie I i II czytania tak zmieniało projekt, że mogło dojść do naruszenia konstytucyjnej zasady trzech czytań.
Zgodnie z ustawą TK ma rozpatrywać większość spraw w pełnym składzie (minimum 13 sędziów) i rozstrzygać większością 2/3 głosów. W niektórych sprawach TK będzie mógł orzekać w mniejszym, siedmioosobowym składzie. Co więcej, wszystkie sprawy będą musiały być rozpatrywane w kolejności ich wpływu i nie wcześniej niż po upływie 3 lub 6 miesięcy od poinformowania stron. Zdaniem HFPC te zmiany mogą przyczynić się do paraliżu prac Trybunału.
W świetle nowelizacji postępowanie dyscyplinarne może być wszczęte na wniosek Ministra Sprawiedliwości lub Prezydenta. Decyzję o usunięciu sędziego ze stanowiska ma podejmować Sejm na wniosek Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, a nie, jak do tej pory, sąd dyscyplinarny TK. Zdaniem HFPC może to umożliwić wywieranie nacisków na sędziów TK, a tym samym naruszać zasadę niezależności Trybunału.
Zdaniem HFPC charakter zmian sugeruje, że rzeczywistym celem ustawy nie było usprawnienie prac TK (jak podano w uzasadnieniu projektu), tylko zwiększenie wpływu władzy ustawodawczej i wykonawczej na Trybunał. Przepisy ustawy wskazują na chęć spowolnienia postępowań przed TK tak, aby Trybunał nie mógł skutecznie, a więc m.in. dostatecznie szybko reagować na uchwalanie ustaw niezgodnych z konstytucją.
W innych państwach władze też próbowały wpływać na kompetencje sądów konstytucyjnych. Miało to doprowadzić do sparaliżowania prac sądów i zablokować wydawanie decyzji dotyczących kontrowersyjnych ustaw. Praktyka pokazuje, że takie działania należy oceniać krytycznie. Mogą one prowadzić do poważnych kryzysów konstytucyjnych i burzyć równowagę władz.
W 2010 r. Fidesz Victora Orbana zaczął osłabiać Sąd Konstytucyjny. Zmieniono zasady powoływania sędziów i powiększono skład Sądu. Rządząca partia zmieniła konstytucję tak, że wszystkie poprzednie wyroki Sądu Konstytucyjnego uznano za nieważne. Fidesz ponownie przyjął ustawy uznane wcześniej przez Sąd za niezgodne z konstytucją. Choć reformy nie wprowadziły na Węgrzech dyktatury, to jednak znacznie obniżyły standardy demokracji i państwa prawa.
W 2013 r. ówczesnego premiera oskarżono o korupcję. Choć parlament odwołał premiera, to prezydent chciał go ponownie powołać. Sąd Konstytucyjny stwierdził, że jest to niezgodne z prawem. W odpowiedzi partia rządząca uchwaliła ustawę ograniczającą kompetencje Sądu i umożliwiającą odwoływanie jego sędziów przez parlament. Ustawa wywołała protesty m.in. Rady Europy i UE. W 2014 r. Sąd Konstytucyjny uznał ją za niezgodną z konstytucją.
Aleksander Łukaszenka wprowadzając na Białorusi dyktaturę wyeliminował niezależny Sąd Konstytucyjny. W 1996 r. zarządził referendum na temat zmiany zasad wyboru sędziów Sądu Konstytucyjnego. Po ogłoszeniu wyników referendum większość sędziów Sądu pod wpływem Aleksandra Łukaszenki podała się do dymisji. Prezydent obsadził sąd zaufanymi osobami, a Sąd Konstytucyjny stał się instytucją fasadową.